czwartek, 23 kwietnia 2015

W kolorowym, pachnącym świecie...

Cześć Dziewczyny!

Niesamowicie się cieszę, że za oknem słoneczny, wiosenny dzień! Zapraszam więc do mojego małego świata fantazji i barw.

Perfumy to dla mnie nie tylko określona woń - z każdym zapachem wiążę pewien obraz, skojarzenie, czy choćby barwną wizję, która (według mnie) odzwierciedla węchowy bodziec.

Zapachy użyte w określonym czasie mają moc podkreślania temperamentu, współgrania z aktualnym stanem emocji, humoru. Oczywiście nieodpowiednia na określoną chwilę woń może to wszystko zaburzyć, osoby z czułym zmysłem powonienia pewnie wiedzą, o czym mówię :)

Zanim pokażę Wam moją "pachnącą kolekcję" w pełnej krasie, spójrzcie na perfumy, które są, według mnie, szczególnie piękne, które znaczą dla mnie więcej z osobistych względów. Odkryłam nawet amulet.... szczęścia i nie jest to koniczynka :) Zapachy potrafią uwodzić - zdecydowanie ;*




                                         Givenchy Ange ou demon w wersji le secret  edp

ma zdecydowanie anielską naturę.
To cudowna, lekka, wibrująca na skórze woń - czuć w niej spójne połączenie aromatu żurawiny, cytryny, zielonej herbaty w nucie głowy, białej piwonii, kwiatów wodnych i jaśminu w nucie serca oraz drzewne, zmysłowe zakończenie.
Kocham zapach zielonej herbaty  - moje ph skóry bardzo go podbija, najintensywniej czuję właśnie herbatę i przepiękne, musujące połączenie cytryny z żurawiną.
Myśląc o aniołku Givenchy przypomina mi się zapach perfumowanych karteczek w dziecięcych pamiętnikach - bardzo przyjemny.
Trwałość jest, na mojej skórze, dość dobra, wyczuwam je około 5 h, projekcja zaś raczej niewielka: to zapach dobrze wyczuwalny z bardzo bliska, intymny.

Jeśli chcecie poznać dokładną piramidę zapachową, zerknijcie tutaj:http://www.fragrantica.com/perfume/Givenchy/Ange-Ou-Demon-Le-Secret-2014--23362.html


 

                                                    Marc Jacobs Daisy Dream edt 

obala tezę, jakoby to czterolistne koniczyny przynosiły powodzenie ;) Używałam ich podczas wszystkich egzaminów związanych z prawem jazdy i... za każdym razem miałam tylko dobre zbiegi okoliczności ;)
Wersja Daisy Dream  jest niesamowicie przyjemna - delikatna, ale dość dobrze wyczuwalna, najlepiej opisują ją chyba przymiotniki: dziewczęca, niewinna.
Myśląc o tym zapachu, oczami wyobraźni widzę młodą dziewczynę, jadącą rowerem w letni dzień. To przejażdżka bardzo radosna, wokół jest zieleń, wiele drzew i kwiatów. Jest bardzo ciepło, słońce tylko co jakiś czas przedziera się zza białych chmur - te perfumy są, według mnie, dość "wietrzne". Idealnie pasuje do nich odcień nieba - pastelowy błękit.
Daisy nie ewoluuje nutami zapachowymi - jest jednostajna, choć jakże piękna!
Projekcja niewielka, trzyma się bardzo blisko skóry, jednak trwałość przyzwoita: około 5 h.

Te z Was, które są zainteresowane dokładnym spisem składników, jakie wykorzystano przy tworzeniu zapachu zapraszam tutaj: http://www.fragrantica.com/perfume/Marc-Jacobs/Daisy-Dream-25289.html


                                                            
                                                               Burberry The Beat edt

to zapach wprost idealny na wiosnę i lato - ma w sobie cytrusową świeżość i lekkość, jednocześnie zachowuje intensywność (świetną projekcję) i trwałość - około 7 h.
The Beat "pulsuje" nutami zapachowymi, woń jest żywa, energetyczna.
Czuję w nich głównie cytrusy, przełamanie herbatą jest, moim zdaniem, bardzo delikatne, chociaż niewątpliwie nadaje im pewnego bigla - ciekawej goryczki.
Ta perfumeryjna perełka kojarzy mi się z... białą wanną pełną piany. Dokładnie - to zapach mocno spienionego płynu do kąpieli z dodatkiem wyciągu z herbaty i kilku kropel mandarynki.
Równie mocnym obrazem, pasującym do zapachu, jest silny, wiosenny wiatr. Ciepły, ale pochmurny dzień, bardzo, bardzo wietrzny.
Idealnym kolorem, który opisałby klimat The Beat jest pastelowy melanż szarości z błękitem.

Dokładne nuty zapachowe znajdziecie tutaj:  http://www.fragrantica.com/perfume/Burberry/The-Beat-EDT-5946.html


                                                          
                                                         Calvin Klein Eternity edp

są zapachem bardzo świeżym. Stoją w opozycji do wszechobecnych ostatnio, perfumeryjnych "słodziaków" - Eternity są charakterne w swojej mocy i specyficznym, świdrującym                             (tak, to dobre słowo...), ziołowym aromacie.
Wyczuwam w nich przede wszystkim zapach liści z dodatkiem cytrusów, bardzo mocna w tym bukiecie jest woń konwalii i goździka.
Mówi się, że Eternity są podarunkiem, który Klein ofiarował swojej żonie, są wyrażeniem jego miłości.
Nie wydaje mi się, żeby Eternity były jednoznacznie zmysłowe, brak im pewnego ciepła, które kojarzy się z bliskością dwojga ludzi, jednak (zwłaszcza w ciepłe dni) zapewnia niesamowite odświeżenie, poczucie czystości.
Ten zapach ma jednak w sobie coś niewątpliwie pociągającego, choćby dzięki wrażeniu "świdrowania" ziołowych, przyjemnych aromatów - bardzo intensywnych.
Eternity mają rewelacyjną projekcję, jednak na mojej skórze nie są tak trwałe, jak w połączeniu z ph większości znanych mi dziewczyn - na moim nadgarstku utrzymują się około 5 h.

Piramida zapachowa Eternity: http://www.fragrantica.com/perfume/Calvin-Klein/Eternity-257.html



Po świeżych, wiosennych zapachach czas na zmianę klimatu - perfumy z gatunku zdecydowanych, słodkich, świetnych na wieczór:




                                                              
                                                             Lancome Hypnose edp

dołącza do grona moich specyficznych zapachów, takich z gatunku: nie do pomylenia z żadnym innym.
Hypnose ma bardzo intensywny początek, nawet lekko duszący, jednak warto dać mu szansę, bo z czasem łagodnieje i oszałamia wonią passiflory i wanilii, przełamanej świeżością wetiwerii.
Nie dajcie cię zwieść - obecność wanilii nie sprawia, że zapach staje się ciepły. To zdecydowanie "chłodny" typ woni, bardzo "świdrujący" składnikami,  tworzącymi ostrą kompozycję z gatunku słodko - świeżych. Genialne w swojej prostocie połączenie!
Hypnose nie ewoluuje - jest jednostajny.
Słyszałam o skojarzeniach zapachu Hypnose z wonią gumy do żucia Donald - to, moim zdaniem, trafne spostrzeżenia.:)
Ma bardzo dobrą projekcję, jednak trwałość (wiem, jestem w mniejszości ;( ) na mojej skórze nie jest tak wspaniała, jak sugerowałby to mocny początek - zaledwie 4, 5 h.

Więcej o Hypnose: http://www.fragrantica.com/perfume/Lancome/Hypnose-170.html



                                 
 
                                                  Lancome La Vie Est Belle L' Absolu

to, według Lancome, kwintesencja piękna życia zamknięta w szklanym flakoniku.
Kupiłam je totalnie impulsywnie, są wynikiem nieplanowanych, zapachowych testów w perfumerii. Jeden "psik" na nadgarstek spowodował wszechogarniającą smugę zapachu, utrzymującą się w takiej intensywności przez kilka godzin. A, że zapach był ładny... No cóż... musiałam je mieć ;)
Zapach La Vie... jest bardzo złożony, trudno wyodrębnić poszczególne nuty, tworzą spójną całość, jednak na pewno silnie odczuwalnym jest aromat gruszki, czarnej porzeczki i (niezbyt częsta w perfumach) woń irysa. Nuty drzewne nadają  La Vie... głębi i "ciężkości".
To naprawdę głęboki, wytrawno - słodki zapach, nie dla każdego.
Spotkałam się z porównaniami aromatu La Vie... do woni Flowerbomb Viktor & Rolfa.
Myślę, że mają wiele wspólnego, pewną nutkę herbaty Earl Grey, La Vie... jest jednak, na mojej skórze, znacznie intensywniejsze.
Intensywność - zabójcza ;), zaś trwałość...gorzej. Na mojej skórze jest specyficzny: wybucha swoją mocą, trwa w niej jakieś 3, 4 h i ... gaśnie prawie do zera.

Jeśli chcecie poznać piramidę nut zapachu, zerknijcie:http://www.fragrantica.com/perfume/Lancome/La-Vie-Est-Belle-L-Absolu-25727.html



                                                             Calvin Klein Euphoria edp

 to zapach specyficzny, zdecydowanie oryginalny.
Jego unikalność polega na spójnym połączeniu słodkiego aromatu owocu granatu z zapachem kwiatów (między innymi orchidei, lotosu) i ożywczej, zielonej nuty.
Dobrze wyczuwalne są też akordy drzewne, jednak nie nadają one kompozycji ciężkości a raczej... wrażenia pewnej egzotyki.
Euphoria to dobra kompozycja - słodycz  jest w niej pomysłowo przełamana, dzięki czemu zapach genialnie łączy słodycz i świeżość.
Momentami wyczuwam w niej również metaliczne nutki, dlatego uważam, że barwa flakonu - srebro świetnie koresponduje z różowym odcieniem perfum.
To ulubiony zapach mojego narzeczonego :)

Piramidę zapachu poznacie tutaj:http://www.fragrantica.com/perfume/Calvin-Klein/Euphoria-253.html

I jak, podobają się Wam moje perfumeryjne perełki? :) 

Jakie są Wasze ulubione zapachy?

 













 

2 komentarze:

  1. Ile perfum.... używasz tylko firmowych czy masz zwyklaki na co dzień? Np. avon? Masz profil na fragrantica.pl?

    OdpowiedzUsuń
  2. To kolekcja zgromadzona w przeciągu długiego czasu :) Jasne, mam też tańsze zapachy, z Avonu również. Np. Today - bardzo trwały zapach. Pamiętam, że City Rush są piękne. Mogę zrobić post o takich zwyklakach :)

    OdpowiedzUsuń